sobota, 17 stycznia 2015

20

Teraz już natychmiast potrzebuję. Wiem czego.
NIEMOŻLIWEGO.
Niemożliwego w tej chwili. W perspektywie dłuższej zapewne i możliwego. Trudnego w realizacji i znalezieniu, ale możliwego.
Tylko czy warto?
I to jest to najważniejsze z pytań.
Czy warto?
Czas pokaże.

wtorek, 1 kwietnia 2014

19

Pierwszy krok zrobiony.
Chciałam sprawdzić? To teraz mam.
Chyba po raz pierwszy w życiu postawiłam swego rodzaju ultimatum.
Efektu się domyślam. Po prostu go nie będzie "bo on nie da się straszyć".
Tak.
Ale puściły mi nerwy. A to źle. Bo trzeba najpierw myśleć. A potem dopiero działać. Najpierw myśleć, a potem mówić.
Cóż.
Wiem, że mi nie wierzy, że mogłabym coś zrobić. Cokolwiek. Ale tym razem się myli. Tym razem.
Nie wiem jak to rozegrać wszystko. Co i jak mówić. Co robić.
Ale coś muszę.
I padło to słowo. Rozwód.

poniedziałek, 31 marca 2014

18

Miotam się pomiędzy jedną skrajnością, a drugą. Pomiędzy "niech mnie ktoś przytuli", a "dlaczego tak mnie wkurzasz". Oraz nikt mnie nie kocha. Osobiście mam siebie dość. Cóż. Proponuję jeszcze sobie popłakać i będzie komplet. 
Tak naprawdę doskonale wiem skąd to wszystko się wzięło. Niewyjaśnione, niewytłumaczone i nieprzegadane sprawy sprzed roku. Decyzje, których mi nie wytłumaczono i słowa, które nie padły, a powinny. Wydawało mi się, że poradziłam sobie z tym, że poukładałam sobie to w głowie, że przepracowałam, zamknęłam i mam spokój. Do czasu. Bo zamiatanie pod dywan jednak się nie udało i to co miało cicho siedzieć zaczęło wyłazić i gryźć. Na razie gryzie mnie delikatnie po kostkach, ale jeszcze chwila, jedno słowo, gest i rzuci się do gardła. I zagryzie. Mnie. Lub kogoś innego. 

Oglądam TWD. Nie wciągnęło mnie wcześniej, ale dzisiaj jakoś oko zawiesiłam i może, nawet. Tylko pewnie okaże się, że to ostatni odcinek sezonu, a na następny trzeba będzie czekać 2 lata. No i oczywiście nie mam pojęcia kto jest kim i o co chodzi. No zombiaków odróżniam od żywych ;o)

Lubię swojego lapka, naprawdę lubię, ale kur...ka coraz więcej liter odmawia współpracy. I walę w klawisze jakbym na starej maszynie pisała.

Za 2 tygodnie urodziny Młodego. A za 3 pisze egzamin kończący gimnazjum. Taka stara już jestem? Nieprawdopodobne.

A we wrześniu Młoda zaczyna szkołę. Naprawdę? 

Wczoraj padło pytanie, na które nie chcę odpowiadać. Ani tak, ani nie. Nie chcę słyszeć. Zaciskam mocno oczy, zatykam uszy i udaję, że mnie nie ma. Bo nie ma ani dobrej, ani łatwej odpowiedzi. Dla nikogo.

Młody się zakochał. 



środa, 13 listopada 2013

16

Dzieciątko Starsze przyszło dziś ze szkoły i już od progu radośnie oświadczyło, że dostał 5 z ostatniej lektury.
Jako jedyny w klasie. Jako jedyny przeczytał ją całą. Nie pomagał sobie filmem, opracowaniami czy internetem. 
Co podczas czytania słyszałam na temat nudów, flaków z olejem, głupoty i grafomaństwa nie nadaje się do druku gdyż są to słowa uważane za obelżywe.
Chyba tylko obowiązkowość i to, że Starszy lubi czytać powstrzymywało go od rzucenia książki za tapczan. Podziwiam go, bo ja jak mi się lektura nie podobała, nie potrafiłam jej czytać i przejść po prostu nie czytałam jej dalej. Zostało mi to do dziś. 
Co tak zmęczyło Młodego? Stary, dobry ;) ku pokrzepieniu serc pisany Potop.
Równie radośnie Dzieciątko zawiadomiło mnie, że ma nową lekturę. I obowiązkowe jest przeczytanie 3 pierwszych rozdziałów. Kto chętny jest może przeczytać całość.
Aaaaaaaa.
Stara dobra Agata w grobie się przewraca chyba. 
Czytają "Dwanaście prac Herkulesa".

Jeszcze tydzień. Dwa. Może trzy? A może nie. Nikt nie wie. A na pewno nie ja.
Boję się. Jak nigdy przedtem. Zmieniłam się. Chyba. I to dlatego się boję. Ale jakoś to będzie. Nie, albo dobrze, albo źle. Ale nie chcę by było jakoś.
Wzdech.

poniedziałek, 21 października 2013

15

Wkurw. Taki najnormalniejszy w świecie wkurw.
Najpierw opowieść okraszona klauzulą "tylko nie mów Pchle". Gdzie Pchła to ja. Bo miałam się nie dowiedzieć, ale "przyjazna" mi osoba jednak podzieliła się wiedzą. Tajemnice, kurwancja.
Potem mM stwierdza "ale nie wiem o czym wiesz, bo nie wiem czego miałem ci nie mówić". I obraza majestatu, bo się czepiam. Wiem, że powinnam wziąć i zabrać swoje zabawki z tej piaskownicy, ale za bardzo ich wszystkich lubię, za bardzo mi na nich zależy żeby to zrobić. Postaram się tylko nie dać wciągnąć w trzaskanie łopatkami i sypianie piachem po oczach.

Za miesiąc i ciut wraca mM. Muszę go odebrać z Krk, z lotniska. To daleko. Poprosiłam ojca czy pojedzie ze mną. Zgodził się. Po czym dzisiaj radośnie zakomunikował mi, że w dzień przylotu umówił się i go nie będzie. Miło.

W ogóle wszystko się ostatnio jakoś pieprzy. Zaczynam mieć dość. Zmęczenie materiału mnie dopadło.

A dobrych rzeczy nie umiem jakoś sobie przypomnieć teraz. Żadnych.

poniedziałek, 7 października 2013

14

Już wczoraj się zastanawiałam dlaczego u mnie w domu po weekendzie wygląda jak wygląda. Tak jakby przeszło tornado F5 co najmniej. W piątek wysprzątane, pomyte, wychuchane. Niedzielny wieczór lub poniedziałek poranny to widok zgoła odmienny. Wszędzie ciuchy, zabawki, kubki......MA SA KRA.

Na pewnym forum, pewien człowiek usilnie nawraca. Wszystkich. Forum jest tematyczne, jedyne w swoim rodzaju, ale .... Jedna racja, moja i tylko najmojsza prawda - modlić się. Rzyg.

53 dni.

Nudy.