Do 16 to jednak osiwieję. Obiecałam sobie, że nie będę przepytywać Wujka Google w temacie mnie interesującym, aby nie dołować się bardziej. No,ale... właśnie jestem świeżo po lekturze miliona stron. I? I powinnam się uspokoić, ale, ale że to dotyczy mojego dziecka to jednak nie potrafię. Tak mi się jakoś po przestawiało w głowie, że jeśli chodzi o sprawy zdrowotne dzieci mam jazdę. Bez trzymanki.
To pozostałość po.
Żeby zająć myśli i ręce czymś innym chciałam porobić parę zdjęć. Jaaaasne. W domu są co najmniej trzy ładowarki do aparatowskich baterii. Ile znalazłam? No ile? Kur.... żadnej.
Czyżbym bałagan miała? Ależ gdzie tam, ależ co tam.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałam i wyżalałam się komuś na ramieniu. Czasami warto by było. Tylko, że ramienia brak.
Nie myśl, nie myśl.