wtorek, 1 kwietnia 2014

19

Pierwszy krok zrobiony.
Chciałam sprawdzić? To teraz mam.
Chyba po raz pierwszy w życiu postawiłam swego rodzaju ultimatum.
Efektu się domyślam. Po prostu go nie będzie "bo on nie da się straszyć".
Tak.
Ale puściły mi nerwy. A to źle. Bo trzeba najpierw myśleć. A potem dopiero działać. Najpierw myśleć, a potem mówić.
Cóż.
Wiem, że mi nie wierzy, że mogłabym coś zrobić. Cokolwiek. Ale tym razem się myli. Tym razem.
Nie wiem jak to rozegrać wszystko. Co i jak mówić. Co robić.
Ale coś muszę.
I padło to słowo. Rozwód.