poniedziałek, 21 października 2013

15

Wkurw. Taki najnormalniejszy w świecie wkurw.
Najpierw opowieść okraszona klauzulą "tylko nie mów Pchle". Gdzie Pchła to ja. Bo miałam się nie dowiedzieć, ale "przyjazna" mi osoba jednak podzieliła się wiedzą. Tajemnice, kurwancja.
Potem mM stwierdza "ale nie wiem o czym wiesz, bo nie wiem czego miałem ci nie mówić". I obraza majestatu, bo się czepiam. Wiem, że powinnam wziąć i zabrać swoje zabawki z tej piaskownicy, ale za bardzo ich wszystkich lubię, za bardzo mi na nich zależy żeby to zrobić. Postaram się tylko nie dać wciągnąć w trzaskanie łopatkami i sypianie piachem po oczach.

Za miesiąc i ciut wraca mM. Muszę go odebrać z Krk, z lotniska. To daleko. Poprosiłam ojca czy pojedzie ze mną. Zgodził się. Po czym dzisiaj radośnie zakomunikował mi, że w dzień przylotu umówił się i go nie będzie. Miło.

W ogóle wszystko się ostatnio jakoś pieprzy. Zaczynam mieć dość. Zmęczenie materiału mnie dopadło.

A dobrych rzeczy nie umiem jakoś sobie przypomnieć teraz. Żadnych.

poniedziałek, 7 października 2013

14

Już wczoraj się zastanawiałam dlaczego u mnie w domu po weekendzie wygląda jak wygląda. Tak jakby przeszło tornado F5 co najmniej. W piątek wysprzątane, pomyte, wychuchane. Niedzielny wieczór lub poniedziałek poranny to widok zgoła odmienny. Wszędzie ciuchy, zabawki, kubki......MA SA KRA.

Na pewnym forum, pewien człowiek usilnie nawraca. Wszystkich. Forum jest tematyczne, jedyne w swoim rodzaju, ale .... Jedna racja, moja i tylko najmojsza prawda - modlić się. Rzyg.

53 dni.

Nudy.

wtorek, 1 października 2013

13

Księżna się rozłożyła. Dosłownie i w przenośni. Leży na moim łóżku z okładem zimnym na głowie.               Śpi. Gorączka ją męczy zaczyna atakować katar. Oby tylko to. A nie ZUM. Brrrr

Miałam mieć wolny weekend. Nadal mam. Ale spotkania nie ma. Szkoda. I smutno.

Jestem masakrycznie gruba. I co z tego? Nico. Bo jeszcze bardziej jestem leniwa. Fuck.

Byłam dzisiaj na grzybach. Nałaziłam się, naszukałam, ale wiadro grzybów jest. Drugie ojca. Była kolacja, suszenie i marynata. W ogóle grzyby z moim ojcem to cala opowieść jest. Z przeszłości.
Wyprawa do lasu zaczynała się wczesnym rankiem, tak aby zdążyć na lekcje do szkoły. No nie zawsze na pierwszą się udawało. Ojciec ucząc mnie rozpoznawania grzybów i techniki ich zbierania wbił mi do głowy skutecznie dwie zasady.
Pierwsza: nie znasz grzyba, nie jesteś go pewna NIE ZBIERASZ
Druga: Nie niszczysz bezmyślnie niczego w lesie. Nie depczesz trujaków, nie wyrywasz mchu, nie targasz wrzosu bo wydaje ci się że będzie pięknie komponował się z abstrakcją w twoim pokoju, nie śmiecisz i nie drzesz się bez powodu. Nie i koniec. Jesteś gościem w lesie i masz się zachowywać jak kulturalny gość,       a nie chamidło.
Ojciec grzyby zbiera metodycznie. Wzdłuż rajki ze słońcem i pod słońce. Raz za razem. A ja? O, ja latam za grzybami. Tu kółeczko, tam kroczek w bok, tzry do tyłu i dwa w bok. Słoneczko mam z przodu, tyłu, boku  i gdziekolwiek. bardzo ruchliwa jestem w tym swoim zbieraniu.
Dzisiaj troszku się zagalopowałam w swojej mani latania po lesie. Zorientowałam się, że się zgubiłam w momencie jak zamiast kolejnych drzew pojawił się...płot. Nieźle. Spojrzałam gdzie jestem, spojrzałam pod nogi i zrobiło mi się słabo. Bardzo szybko się odnalazłam. Spotkanie z dzikami nie jest moją ulubioną rozrywką.
A w ogóle to las według mnie zamieszkują tylko ptaki, żaby i roślinki większe i mniejsze. Niedźwiedzi i wilka nie spotkałam żadnego. Nikt nie zanotował ich występowania w moich lasach. Ale skoro nikt ich nie widział, nie oznacza, że ich nie ma. Dziki ostatnio widziałam w WDW w Unieściu. Sarny i sarnopodobne najczęściej widuję jadąc autem naszą "piękną" 11. Lis dwa razy objawił się na mojej ulicy w chaszczach za chodnikiem. Zające grasują w ogródku i na polu. A w lesie nic. Zupełnie.

Pani B. zasugerowała, że powinnam z Księżną udać się do psychologa. Bo Młoda obgryza pazury.             Z dalszego monologu wynikło, że potrzebna nam jest rodzinna terapia grupowa. Bo obgryza. Kur.... 10 lat temu sugerowała to samo, bo Młody nie lubił rysować. Zaczynam żałować, że Młoda nie poszła do szkoły.